czwartek, 18 października 2012

1. Wspomnienia Vitani

Wszyscy na Lwiej Skale obudzili się już w nowej erze - w erze Kovu. Teraz ów brązowy lew sprawował władzę nad Lwią Ziemią. Simba musiał się zgodzić z tym, że jego córka jest już dorosła, objęła władzę i sama musi teraz podejmować decyzje.
Vitani jednak nie mogła się otrząsnąć. Teraz, gdy była na Lwiej Ziemi, powróciły do niej wspomnienia. Pamiętała wciąż o Kopie, o tym co z nim przeżyła i o tym jak dowiedziała się od matki, że zginął. Zginął właśnie przez Zirę.
Owego poranka Vitani wstała najwcześniej ze wszystkich i wymknęła się do wodopoju. Ze smutkiem zaczęła chłeptać gorzką wodę. Czarne myśli nie odstępowały jej na krok. Zamknęła błękitne ślepia, jej rzęsy dotykały lekko tafli. I wtedy pokazał jej się obraz z dzieciństwa, kiedy przyjaźniła się z Kopą.
Książę biegł ku granicy ze Złą Ziemią. Vitani znienacka skoczyła na złotego lewka i dwójka poturlała się na ziemię. Błękitnooka wgryzła się mu w ucho, a ten śmiał się:
 - Hej, Tani! Puść mnie!
















Lwiczka z grzywką zeskoczyła z przyjaciela. Kopa chciał się teraz zrewanżować. Zaproponował Vitani, aby ścigali się do wodospadu. Ta bez wahania zgodziła się, nie wyczuła podstępu. A kiedy dwójka dotarła już w wyznaczone przez księcia miejsce, Kopa zepchnął koleżankę do wody. 
- Ach! Kopa, ty to masz poczucie humoru! - westchnęła Tani, wychodząc z lodowatego jeziorka. 
- Podobnie, jak ty! - mruknął w odpowiedzi zielonooki, puszczając do niej oczko. Ta uśmiechnęła się zarumieniona. Zbliżał się zachód słońca. Mieli się już rozdzielić, kiedy Vitani skoczyła jeszcze przed Kopę i pocałowała go.
 

 - Co to było?! - zawołał zaskoczony lewek. Lwica z grzywką zawstydziła się. Poczuła się głupio, że tak zrobiła, ale czasu nie mogła cofnąć. Nawet nie chciała. Dobrze się czuła przy Kopie. 
- Kopa... - odezwała się wreszcie. - Jesteś moim jedynym przyjacielem.
- To znaczy... - książę zawahał się. Pazurem szybko otarł łzę wzruszenia. Tani pokiwała łbem:
- Tak... a przyjaciele zawsze trzymają się razem.
Dwójka wzruszona długo patrzyła sobie w oczy. W tej chwili z rykiem wpadł pomiędzy nich Simba, ryknął na Vitani, która była teraz przerażona, wziął Kopę w pysk i szybko odszedł. Lwiątka nie zdążyły sobie nawet powiedzieć "cześć". 
Zatopiona w marzeniach błękitnooka nawet nie usłyszała szelestu trawy za nią. Nim odwróciła w ogóle głowę, coś skoczyło na nią i przywarło do ziemi.
- Witaj, moja pełna ambicji siostrzyczko! - zawołał wesoło Kovu. Vitani nie było jednak do śmiechu. Drapnęła brata i z agresją wyszczerzyła do niego kły. - Vitani, co ci się dzieje? - zdumiony lew, cofnął się niepewnie.
- Nie twój interes! - rzuciła lwica z grzywką opryskliwie, po czym odbiegła. Zatrzymała się dopiero na Polu Walk, gdzie stoczyła się walka między stadem jej matki, a Simby. Wtedy dopiero zauważyła, jak mrok ogarnia wszystko dookoła i zaczyna kropić. To był idealny moment i miejsce, żeby sobie spokojniej powspominać. Zamknęła ponownie ślepia i poczuła, że strzała pełna smutku, goryczy i rozpaczy przeszywa jej serce. Tym razem miała inne wspomnienie.
Dwie lwice stały dokładnie w tym samym miejscu - na Złej Ziemi - na Polu Bitw. Wśród tych ów lwic jedną była Vitani, a drugą Zira. Lwica z grzywką szepnęła do czerwonookiej:
- Mamo... tęsknie za nim... Był taki miły, przystojny i... ja po prostu nie wierzę, że nie żyje!
- CISZA!!! - ryknęła królowa złoziemców. - JA go zabiłam, JA zabiłam Kopę!
Nastała napięta cisza. W oczach córki Ziry ukazały się wielkie łzy. Była w szoku. Widać było jednak, że jej matka nie pokazuje żadnych uczuć. 
 














 - Dla... dlaczego? - wyszeptała przez łzy jasna. Na pysku królowej pojawił się przekonujący uśmiech.
- To była zemsta córeczko... zemsta za twojego ojca! Simba czuł to samo, zadałam mu ten sam ból, który on, zadał mi. 
Dookoła dwójki pojawiło się kilka lwic Ziry. Bez skrupułów uderzyła Tani w pysk. Ta upadła trochę dalej i łkając szepnęła:\
- Mamo, ja... nie mam ci tego za złe... - postanowiła skłamać. - Masz rację... zawsze masz rację, mamo...
Vitani otworzyła ślepia. W uszach słyszała tylko okrutny śmiech Ziry. Przerażona, bała się teraz sama siebie. Natychmiast pobiegła w stronę Lwiej Skały. Po drodze, poczuła jak nagle upadła na ziemię. Odwróciła łeb, bo myślała, że to kolejny głupi żart ze strony Kovu, ale zamiast brata zobaczyła tam kogo innego.

4 komentarze:

  1. Świetnie zaczynasz! :) Piszesz bardzo fajnie i czekam na dalsze części, a pozatym Vit to moja ulubiona postać więc masz u mnie wielki plus. :D Jestem ciekawa kogo zobaczyła Tani za plecami.

    +dodaje bloga do poleconych u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Joxx. Coś czuję, że z tego bloga powstanie coś naprawdę interesującego i wartego przeczytania dalszych rozdziałów. Jestem bardzo ciekawy.

    PS: Proponuję byś dodała obserwatorów na swojego bloga. Ułatwi to czytelnikom sprawdzania nowych aktualności ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To Twoja pierwsza notka? Nie wierze. o.o

    OdpowiedzUsuń